Myśli – ile z nich zabiła biała kartka. Prawdziwa. Najszybciej zabijała płochliwe. Na pozór. Bezbarwne popełniały samobójstwo. Inne, nazywała Nomadami – wędrowały po pofałdowanych półkulach. Te lubiła najbardziej. Jedyne, które ewaluowały i jednocześnie potrafiły powrócić do pierwotnego kształtu.
Kiedyś kilka spisała. Pamięta własne zdumienie, gdy jedna po drugiej umierała w nieodpowiednich ustach, część okaleczonych dogorywała w milczeniu, inne zmutowane tkwiły niczym monstra gdzieś pomiędzy. Niewypowiedziane starała się chronić. Przypominała kwokę. Mrużyła oczy, wpatrując się w głąb siebie, widziała każdą jedną. Uczynić je pyłkiem, którego natychmiast zapragnie owad i przeniesie na pręcik. Kwiat rozsieje moją samotność (...) - szeptała.
Joanna Turczyn
________________________________
I. D. Yalom, Kiedy Nietzsche szlochał, str. 290, Wyd. Zielone Drzewo, W - wa 2009