Jan Tulik: Trzewiczek Amalii (Fraza, Rzeszów 2016)
Maria Amalia Mniszchowa stała się inspiracją dla Jana Tulika do napisania książki Trzewiczek Amalii (Fraza, Rzeszów 2016). Chociaż bardziej zagmatwane, chyba też bardziej interesujące dla literackiego opracowania losy przeżyła jej córka Józefina Amalia Potocka, Marii Amalii przypisywano zorganizowanie zamachu na Gertrudę Komorowską Potocką, której tragedia zainspirowała Malczewskiego do stworzenia powieści poetyckiej „Maria“, Tulik, już niezależnie od tematyki, obarcza czytelnika ornamentami, w które jego tekst obfituje: „Słodsze twoje malachitowe, sycone południem wybroczyny. / Tak, żarliwy żar żarłocznego południa / nawet w mrocznej kruchcie daje się we znaki / wędrowcom, nasącza ich krzyże wilgocią – teraz / jakby bardziej suchą, pewnie owianą / pędem promieni od Przełęczy.“ (str. 5).
Autor usiłuje dokonać typologii Amalii jako klasycznej gotyckiej postaci, na wzór Elżbiety Batory o krwawej żądzy, przecież dworskie intrygi na to przyzwalają, niestety, w tekście nie znajdziemy niczego, co choćby śladowo nawiązywało na bajronowski pesymizm lub atmosferę grozy czy tajemniczość, jaką znamy choćby z „Mnicha“ Lewisa. U Tulika tajemnica się nie dzieje, ale ogłasza: „Skarbona tajemnic o nas pełna...“ (str. 23). Poświadczanie zastępuje naganna wymówka: „za swoje uroki kupiłaś cudzą śmierć... śpisz teraz bezkarnie...“ (str. 6 – 7). Krytyka uczoności, akcentowana również mottem Mickiewicza, jednostronnie się niweluje poprzez eliminowanie dialektyki uczucia i rozumu: „Samo pragnienie jest cyrografem“ (str. 12). Nawet opis zabicia Gertrudy ma nieporadną, znaczeniowo zdwojoną konstrukcję: „Gertruda na modłach skupiona, Gertruda udręczona / odpędza krzyżem strach; lecz smagli Kozacy / z sakwami przy końskim boku tną i szyję jej zdobią / rubinowymi koralami pod wąską nicią brzeszczotu.“ (str. 16).
Jeśli Tulik nie opanowuje rutyny na poziomie składni, aby treści mógł znaczeniowo przesuwać gdzie indziej bez wyciągania leksykalnych znaczeń i wspólnych wyznaczników dla kolejnych słów, bez mnożenia przydawek dopełniaczowych, czego można oczekiwać od hiperskładni? Spójność tekstu nie obejdzie się bez wskaźników, które zespalają jednostki zdaniowe w większe ponadzdaniowe całości. Opanowanie hiperskładni, zwłaszcza w poezji pisanej, gdy sięga się po wiązania także środkami pozajęzykowymi, wymaga bogatych doświadczeń, intuicji, wiedzy, poczucia naturalnego wypowiadania się i pewnych umiejętności, które nie mieszczą się w znajomości lingwistyki. Na przykład komentarze metatekstowe porządkują szczególnie dłuższy tekst, ułatwiają dostrzeżenie istniejących zależności nie tylko na semantycznym poziomie. Stanowią, w jaki sposób może odbiorca połączyć fragmenty tekstu. W tym przypadku ponadzdaniowa kompozycja jest tak zagmatwana, że razi ewidentne wybieranie z wielorakich modeli tego, co autorowi odpowiadało. Takie podejście nie świadczy o osobistym wkładzie, wynikiem jest eklektycyzm własnych i obcych tekstów, nieraz nie wiadomo czyjego autorstwa.
Nic tu nie skłania do głębszej refleksji (zbudowanej na przemyśleniu? – posłowie), przynajmniej nie do takiej, która ukazałaby coś, o czym jeszcze nie wiemy. Dziwnie oddziaływuje też nekrofilny wydźwięk podtytułu: „albo umarłych z żywymi obcowanie“. Zamiast wzbogacenia ducha pozostaje gest na efekt: Matko Boska Poetycka, ratuj od zubożenia, które „dech zapiera w mej piersi. Aż strach. Ach!“
Radovan Brenkus