Słowotok na wypadek wojny
ma moc mżawki.
Ani ten gładkolicy
krągłousty literat
zapakowany do tweedowej marynarki,
ani pryszczaty pozorant frontowy
w worku z pulowerka w serek,
ani z trzydniowym nalotem pyzaty
snob
nie jest Orianą Fallaci.
Myślałem, że w zawoju literatury
nie poślizgnę się na marmurowych schodach,
widziałem tylko najjaśniejsze gwiazdy
pośród mrocznych pisarzy
o mgławicowej wyobraźni
a tu natarcie rozwarte i ostre
o kieł mrówki.
O pozór litery
Aa
Ledwie dosłyszalny szmer potoku
manière de crayon we wklęsłej Dafne
wytrawione nic
pisarz w mateczniku
nie rozumie karczu w Patagonii.
_____________________________
Ilustracja: Franz Marc, Żółta krowa