Słowo wybieram.
Wyodrębniam.
W y d a j ę.
Martwe liście, wiele martwych liści
zsuwa pochyłość. Usłane doliny
milczą. Nie ma w nich niczyjej winy.
Resztkami żywi się szakal złocisty.
mułojad pozostawia czysty strumień,
rymów do wierszy szuka apologeta,
mętna woda tam wiruje.
Do mnie ono przychodzi.
N i e n a z w a n e,
podobnie jak ja sam
pozostaję w przedświcie.
Jest tylko przeczuciem.
I s t o t n o ś ć zdejmuje pstre piórka
i naga drąży tunel w potrzebie.
Natrafia.
Mówię: źródło.
Noc na zasłonie blednie.
__________________________
Ilustracja: AbdulRedha Baqer, Kuwejt