ETELA FARKAŠOVÁ - Fragmenty z nieczęstą tęsknotą za spójnością, Wydawnictwo Abilion, 2014.

potrzeba filozofii we współczesnym świecie, jej kompetencje, możliwości, temat dyskusji przy okrągłym stole, dyskusja odbyła się na gruncie uniwersytetu Masaryka, uczestniczyła w niej niewielka grupka filozofów z Pragi, Brna i Bratysławy, nie mogłam sobie nie wspomnieć, jak wychodziliśmy z budynku uniwersytetu (dyskutowaliśmy prawie trzy godziny o możliwościach naszej dyscypliny, zaingerowania w rozwój cywilizacji, o ewolucyjnej ontologii, o najróżniejszych sposobach wyjaśniania świata, o znaczeniu miłości dla mądrości i o tym, co znaczy dla dzisiejszego człowieka),

właśnie wyszliśmy na chodnik a naprzeciw nas wychodził student, szedł i kopał przed sobą kamień, bezcelowo, ale jednocześnie tak jakoś ze złością, agresywnie, jakby tym wykopywał z siebie nagromadzony gniew, jakby na tym kamieniu mścił się za jakieś niepowodzenie, albo za zły w tym momencie nastrój, praski profesor, którego książkę o umierającej Europie czytałam kilka razy, całą ją mam popaćkaną, na brzegach stron pokreśloną pytajnikami, wykrzyknikami, własnymi komentarzami, praski profesor podszedł do studenta, nogą nastąpił na kamień, do którego ponownie mierzył but młodzieńca, potem się schylił i schwycił kamień do ręki, powinnien pan się przed nim usprawiedliwić, powiedział, ma pan przed sobą moment bycia, zdarzenie, jak pan chce, event, jedno jedyne uderzenie bycia, bycia jako całości, krótki, zanikający puls, przemijający, wie pan przecież, kontynuował i spoglądał w twarz zdziwionego młodzeńca, wie pan, że wszystkie rzeczy, wszystkie istnienia, wszystko składa się z poszczególnych konkretnych momentów, wzajemnie połączonych, oddziałujących na siebie, żadna punktowa lokalizacja, niejakie simple location, pulsowanie, jeśli pan chce, fale...
Whitehead, powiedział ten student, jeszcze stale zaskoczony, zdziwiony, teoria organizmiczna, Alfred North Whitehead, jeśli się nie mylę, siebiestworzenie i tak dalej, wybornie, powiedział profesor, który napisał książkę o zmęczonej Europie, o Europie zmierzającej do śmierci, wybornie, powtórzył, przypuszczam, że studiuje pan filozofię, ale w końcu, miły kolego, naprawdę powinnien pan przeprosić...
chłopiec wziął kamień z ręki profesora do swojej, chwilę staliśmy tam bez ruchu, pierwszy poruszył się młody filozof, wciąż jeszcze z kamieniem w ręku, później ruszyliśmy i my, nikt już o tym nieoczekiwanym spotkaniu nie powiedział ani słowa,
wieczór długo nie mogłam zasnąć, w głowie roiły się myśli, które wybrzmiały przy okrągłym stole, gdy w końcu zasnęłam, w śnie widziałam wielobarwne obrazy mieszających się rzeczy, zdarzeń, spływały w jakimś specyficznym wirze podkolorowanym orientalną muzyką, być może indyjską, być może japońską, naprzeciw mnie stała nieznana postać, ogromna i przerażająca, która usiłowała zatrzymać ten wir, zakłócić, unieruchomić, nakładała nań niemniej ogromne buty, kopała nim w wirującą mieszaninę, usłyszałam siebie, jak usiłuję tej niszczącej ingerencji zabronić, krzyczę, tak nie możesz, nie śmiesz, w każdej tej cząsteczce jest obecny byt, zaciekle powtarzałam, nie słyszysz jak w nich pulsuje, jak faluje, konkretne momenty, konkretne tu-teraz, musisz to przecież słyszeć, tu, teraz,

tłumaczenie z języka słowackiego Marta Pelinko