W ciasnym świecie, obolałym od sprzętów,
wypłowiałym, z metrem sześciennym powietrza,
gdzie widać granicę czasu – tutaj pożądanie
ma niegodziwą twarz, na włosku wisi skrzep.

Widzę wypalone trawy, ptaki bezskrzydłe,
nikczemną czeluść w umyśle, śmiech
pielgrzymów na rozdeptanej ścieżce –
chwast więdnie.

Wykop mnie na pampę, skaż wiatrem, liściem ombu,
na południu Drogi Mlecznej będę się rozrastał,
urealniał jeszcze nieobecne ciała,
ożywiał ducha.

______________________________
¹ Salman Rushdie, Szatańskie wersety, s. 160, EEC, 1992